4 października udaliśmy się na tereny walk z września 1939 r. w Woli Wodyńskiej. Po drodze odwiedziliśmy zabytkowe kościoły w Skórcu i Domanicach. Zatrzymaliśmy się przy pomniku ks. Walentego Lewandowskiego i jego partyzantów z powstania styczniowego. Na Cmentarzu Wojennym w Woli Wodyńskiej ksiądz Roman odprawił polową Mszę Świętą. Obiad zjedliśmy w Wodyniach. Trasę liczącą 60 kilometrów pokonało 30 uczniów. Dla większości z nich był to życiowy rekord jazdy rowerem. Nie było lekko:kraksy, awarie, zmęczenie, zimno i chwile rowerowej słabości. Do szkoły wróciliśmy na godzinę 15.10. Na wyrazy uznania zasługują wszyscy uczniowie, którzy dzielnie pokonali przeciwności. Rajd zorganizowali: p. Wojciech Zgorzałek, p. Urszula Napiórkowska, p. Iwona Dąbrowska, p. Mirella Borzęcka p. Sławomir Batok. Opis bitwy pod Wolą Wodyńską
,,12 września 1939 r. 1 Dywizja Piechoty Legionów wycofuje się z rejonu Kałuszyna pod naporem Niemców. Generał Wincenty Kowalski, planował szybkim marszem, przez kompleksy leśne, zaczynając od Jagodnego, dostać się do Warszawy. W rejon planowanego marszu, od północy, nacierała pancerna dywizja „Kempf”. Tym pancernym rajdem, po połączeniu z grupą „Sued”, atakującą od południa, zamknięto w wielkim kotle na wschód od Wisły, wszystkie wojska wokół Warszawy. Po przerwaniu połączenia drogi Siedlce-Seroczyn, cała dywizja „Kempf”, została odcięta od zaopatrzenia. 14 września Niemcy zaopatrywali się w paliwo drogą lotniczą (4 000l –samolotami Junkers 52). W dniach 13-15 września 1939 roku, stoczono jedną z najkrwawszych i najbardziej zaciętych bitew Kampanii Wrześniowej. O dziwo jest to jedna z najmniej znanych bitew. Ponieważ wojska polskie posuwały się bardzo długą kolumną, rozciągniętą na wiele kilometrów, walki prowadzono praktycznie obok każdej z okolicznych wiosek. We wtorek 13 września pierwsze walki zaczęły się w: Turcu, potem w Woli Wodyńskiej, Helenowie, Wodyniach, Oleśnicy, Rudzie Wolińskiej, Seroczynie, Róży, Lipinami, Dębowcem, Jagodnem, Żebrakiem, Olszycem, Czachami, Domanicami, Oleksianką, Borkami .
Najbardziej tragiczna była druga bitwa pod Wolą Wodyńską. Niemcy wyparli z niej Polaków 13 września wieczorem. Miejscową ludność zgrupowano i trzymano pod strażą przez noc. Przez noc, niemiecki 22 pułk piechoty przygotował zasadzkę. Wokół drogi, biegnącej przez nieckę w terenie ustawiono stanowiska karabinów maszynowych i moździerzy. Na dachach domów czekali snajperzy. Między 4 a 5 rano, od szosy siedleckiej zbliża się batalion 6 pułku piechoty 1DP Leg. „Szpica” została przepuszczona, prawdopodobnie ze zmęczenia, zwiad zaniechał sprawdzenia co jest za górką. W pamięci mieszkańców, do dziś ,żywa jest postać miejscowego młynarza – zdrajcy. Polacy zapytali go czy w okolicy są Niemcy, odpowiedział: „Nie”. W chwili, gdy cały odział znalazł się w dolince, Niemcy otworzyli ogień. Kanonada trwała 15-30 minut. Jedna kompania wycięta w pień, resztki batalionu, z plutonem artylerii, wycofały się. Nie brano jeńców, choć polscy żołnierze byli gotowi złożyć broń, Niemcy nie przerwali ostrzału. Udokumentowano 237 zabitych po stronie polskiej, 109 szeregowców, 58 oficerów i podoficerów, 70 bezimiennych. Są tam Polacy, Litwini, Żydzi, bo 1DP była formowana w Wilnie. Po stronie Niemieckiej około 46 zabitych i 120 rannych. Dokładnie nie wiadomo. Jeden z mieszkańców, który odważył się wyjść z ziemianki, zaraz po tym jak odeszli Niemcy, opowiadał o dziesiątkach rannych z obu stron. „W choinie leżało ich ze sześćdziesięciu. Ta góreczka była też cała czarna od zabitych żołnierzy”. Chłop wyciągnął wiadro wody i poszedł do rannych. Kiedy skończyła się woda, wrócił do obejścia wyciągnąć więcej, wtedy wrócili Niemcy z jeńcami. Chłop ukrył się. Własnych rannych i zabitych Niemcy załadowali na ciężarówki (podobno trzy) i wywieźli. Polskich jeńców zabili! Dobili też rannych polskich żołnierzy! 29 cywilnych mieszkańców zamordowano! Ciała pochowano dopiero po trzech dniach, układane w dole obok siebie przykryte tylko płaszczami. Podobno po południu 14 września 1939 roku Polacy też przestali brać jeńców. Być może to wzbudziło szacunek Niemców, którzy później ochrzcili mianem „Żelaznej dywizji” 6 pułk piechoty”.